Rozmowa z Moniką Kamińską – autorką bajek dla dzieci
Mama małego Kuku wyjeżdża. Chłopiec zostaje w domu z tatą i psem. Mimo różnych atrakcji, które tata wymyśla specjalnie dla niego, Kuku jest bardzo smutny i tęskni za mamą. Żałuje, że mama nie zostawiła mu żadnej pamiątki na czas rozłąki. Okazuje się jednak, że jest coś, co już zawsze będzie przypominać Kuku o mamie i jej miłości. Tym czymś jest pępek. – Autorką tej ciepłej i uwielbianej przez dzieci historii jest Monika Kamińska. Zapraszam Was do jej prywatnego świata, o którym opowiedziała mi w przerwie między pisaniem kolejnych tekstów a opieką nad czwórką swoich pociech.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z literaturą? Pamiętasz swoje pierwsze fascynacje książkami, bohaterami? Czy Twój dom rodzinny wypełniony był książkami, a czytanie stanowiło zwyczajny element codzienności, czy może było zupełnie inaczej?
Moja przygoda z literaturą zaczęła się chyba od tego, że na pierwsze urodziny dostałam od chrzestnej zbiór wierszy Tuwima. Przynajmniej tak głosi rodzinna legenda.
W domu rodzinnym nie było za dużo książek, rodzice nie czytali, mama miała tylko swoje fachowe podręczniki. Nigdy nie widziałam rodziców czytających i jako dziecko nawet myślałam, że książki są tylko dla dzieci. Strasznie się martwiłam, że jak dorosnę, to już nie będę mogła czytać. Ale rodzice kupowali nam książki i chociaż nie było ich jakoś bardzo dużo, to niektóre dotąd wspominam z sentymentem. Mama nam często czytała i zachęcała do czytania, więc te książki od początku były jednak w moim życiu obecne.
Co do pierwszych fascynacji, to najbardziej utkwiła mi w pamięci Ronja, córka zbójnika. Pamiętam, że ta książka zrobiła na mnie duże wrażenie i sama chciałam być jak jej bohaterka. Może dlatego, że w rzeczywistości byłam jej zupełnym przeciwieństwem.
Nigdy nie widziałam rodziców czytających i jako dziecko nawet myślałam, że książki są tylko dla dzieci. Strasznie się martwiłam, że jak dorosnę, to już nie będę mogła czytać.
Kiedy postanowiłaś, że będziesz pisać bajki?
Pisanie utworów dla dzieci to, w moim przypadku, sprawa dość świeża. Chociaż pisałam w zasadzie od zawsze, to jednak zwykle były to opowiadania dla dorosłych. Chciałam napisać powieść, ale ciągle twierdziłam, że jeszcze za mało umiem, że to jeszcze nie ten poziom. Potem pojawiły się dzieci i czas na pisanie mocno się skurczył, więc porzuciłam plany o stworzeniu powieści, bo zwyczajnie nie miałam na to aż tyle czasu. Jednak mój mężczyzna ciągle mnie męczył, żebym nie trzymała moich opowiadań w szufladzie, żebym spróbowała coś wydać. To on podsunął mi pomysł, żebym spróbowała napisać coś dla dzieci, skoro na powieść nie mam czasu. Długo się przed tym broniłam, sama nie wiem czemu, ale w końcu napisałam. I to była chyba jedna z lepszych decyzji w życiu. Jestem mu ogromnie wdzięczna, że mnie tak o to męczył.
Pamiętasz swój pierwszy utwór, który „popełniłaś”?
Tak, był to zbiór historyjek o śwince imieniem Fiki. Napisałam tę „książkę” kiedy miałam siedem lat. Narysowałam także ilustracje. Byłam z siebie ogromnie dumna. Szkoda, że zeszyt z tymi opowiadaniami gdzieś przepadł.
Czy masz swoje pisarskie rytuały, zwyczaje czy ulubiony czas na pisanie?
Kiedyś miałam, jak jeszcze mogłam pod tym względem wybrzydzać. Musiałam mieć kompletną ciszę i jakieś przekąski pod ręką, a najlepiej pisało mi się w nocy. To było dawno temu. Teraz łapię każdą okazję i nie zwracam za bardzo uwagi na otoczkę. Przy gromadce dzieci w domu rytuały schodzą na dalszy plan i przekonałam się, że jak się chce, to da się pisać zawsze i wszędzie. Nawet z dzieckiem w chuście przed sobą i na telefonie, bo komputer się akurat popsuł.
Jak wpadłaś na pomysł napisania „Kuku i historii pępka”?
To było zupełnie przez przypadek. Usypiałam akurat moją córkę, chodząc z nią w chuście i przeglądając internet. Trafiłam na stwierdzenie, że ludzie nie wiedzą, czym jest pępek. Spojrzałam na dziecko i pomyślałam, że pępek to przecież ślad po mamie. Otworzyłam od razu plik na telefonie i zaczęłam pisać pierwszą wersję Kuku. To jakoś powstało samo, z impulsu. Kilka dni później wysłałam ją do wydawnictw i okazało się, że pomysł się spodobał.
Jak Twoje dzieci zareagowały na Kuku?
Pępek był od zawsze ich ulubioną częścią ciała, więc książka była męczona codziennie, a pokaz pępków występował jeszcze częściej niż zwykle. Teraz już wiedzą, że to mama pisze Kuku i pytają, o czym będzie następna i kiedy będą mogły przeczytać. A nawet składają zamówienia o czym mam dla nich napisać następnym razem. Muszę przyznać, że odkąd pokazałam im okładkę nowej części „Kuku i super tata”, nie mogą się już doczekać i pytają, kiedy pan listonosz ją przyniesie. Są fanami wszelkich superbohaterów, więc to chyba będzie ich ulubiona część.
Co czytasz swoim dzieciom?
Staram się im czytać to, co lubią, ale przyznam, że przy wyborze książek dla nich, biorę też pod uwagę to, żebym sama się tym czytaniem nie męczyła. W końcu jeśli mam coś czytać dziesięć razy dziennie, to powinno to być dla mnie chociaż znośne. Czytamy sporo książek Astrid Lindgren dla młodszych dzieci, jesteśmy fanami serii o Albercie Albertsonie, a syn uwielbia książki o wszelkich potworach i dziwnych stworach. Tak naprawdę jedyne książki jakich unikam, to różne zbiory z niewiadomym autorem, bo w nich zwykle tekst pozostawia wiele do życzenia.
Na co dzień mieszkasz we Francji. Jak tam wygląda rynek bajek dla dzieci i kultura czytania?
Niektóre francuskie książki są dość specyficzne. Tutaj na półce w księgarni nie dziwi książka o tacie, który jest w więzieniu albo o rodzicach homoseksualistach. Wydaje mi się też, że wydawcy mają we Francji łatwiej: sprzedaż jest chyba większa, bo nie boją się wypuszczać książki w kilku formatach jednocześnie, tworzyć zeszytów ćwiczeń, kolorowanek i zabawek z bohaterami książek dla dzieci. W Polsce to chyba byłoby dość ryzykowne. Co do kultury czytania to raczej jest tak jak wszędzie: są rodziny, w których się czyta i takie, w których się nie czyta. Nie znam statystyk francuskiego rynku wydawniczego, ale patrząc na rozmach z jakim wydawane są niektóre książki, wydaje mi się, że jest lepiej niż w Polsce.
Niektóre francuskie książki są dość specyficzne. Tutaj na półce w księgarni nie dziwi książka o tacie, który jest w więzieniu albo o rodzicach homoseksualistach.
Czy możesz nam zdradzić swoje plany literackie na przyszłość?
Oj, planów mam dużo. Oprócz nowej części Kuku, która ma pojawić się w czerwcu, wydawnictwo Mamania przygotowuje jeszcze dwa moje teksty poza tą serią. Będą to książki dla trochę starszych dzieci. Niedawno napisałam też moją pierwszą „prawie powieść”. To będzie historia dla dzieci około dziesięcioletnich, dziejąca się w przyszłości. Wysłałam ją jakiś czas temu do wydawnictwa i czekam na odpowiedź. Przyznam, że bardzo mi na niej zależy. Poza tym na dysku leży jeszcze kilka gotowych książek, których na razie nie udaje mi się wydać, ale się nie poddaję. Wierzę, że w końcu staną na półce, tylko musi nadejść ich czas. W głowie tli mi się też pomysł na książkę dla dorosłych i powoli (bardzo powoli) zaczynam nad nią pracować. Mam nadzieję, że uda mi się ją napisać. I że nie zajmie mi to kilku lat.
Jakie życzenia, marzenia chciałbyś, by się w najbliższym czasie spełniły?
Prywatnie raczej niczego mi nie brakuje, więc w tym momencie chciałabym żeby świat wrócił do normy. A tak poza obecną sytuacją, to żeby wszystkie książki doczekały się publikacji i żebym mogła kiedyś zamieszkać w domku na odludziu i po prostu pisać. Więcej do pełni szczęścia mi chyba nie brakuje.
Dziękuję za rozmowę.
Książkę „Kuku i historia pępka” możecie kupić z 15% rabatem na hasło: tulistacja tutaj.